WIKLINA vs. KORONAWIRUS
Cykl wierszy Grupy Literackiej „Wiklina”

Wiersze Grupy Literackiej „Wiklina” z cyklu

WIKLINA vs. KORONAWIRUS
Grupa Literacka „Wiklina” z Miejskiego Centrum Kultury w Skarżysku-Kamiennej to ludzie w różnym wieku, wielu profesji, różnych poglądów. Ale to, co ich łączy, to miłość do języka polskiego, do poezji, do dobrej literatury.
W tych trudnych czasach, które dotknęły wszystkie narody, ludzi na całym świecie, podstawową wartością staje się miłość do drugiego człowieka. Spieszymy z pomocą innym na miarę naszych możliwości. Jedni pomagają w spektakularny sposób - chwała im za to! Inni pragną dołożyć chociaż jakąś małą „cegiełkę” dla wspólnego dobra. Im też chwała za to!
Czasami wystarczy, jeśli przyjmiemy na siebie odpowiedzialność za drugiego człowieka i będziemy nosić maseczki, rękawiczki w publicznych miejscach. Czasami wystarczy nasza życzliwość dla drugiego człowieka, cierpliwość. Zwłaszcza do starszych ludzi, którzy czują się dziś bardzo zagubieni, są bardziej powolni niż zwykle. A stres powoduje, że jeszcze bardziej zapominają o wszystkim. Często słyszę od ludzi młodych: „chodzą codziennie do sklepu, zamiast zrobić zakupy raz na tydzień”. No nie, nie mogą zrobić na tydzień, bo nie dadzą rady ich po prostu zanieść. Oni nie podjeżdżają autem pod sklep, gdzie mogą wrzucić zakupy i zawieźć do domu. Oni muszą je zanieść w rękach. Krok po kroku, krok po kroku, a z każdym krokiem torba robi się dla nich cięższa… coraz cięższa… Niecierpliwość młodych, brak życzliwości innych ludzi jest najtrudniejsza dla nich. Pomóżmy ludziom starszym, ludziom słabszym przetrwać ten trudny czas. Każdy z nas przecież może dać tę odrobinę „dobra” dla drugiego człowieka. W tej czy innej formie.
Grupa Literacka „Wiklina” też chce dołożyć swoją cegiełkę.
Co może robić poeta w czasach pandemii? Po prostu pisać, pisać, pisać… I na serio, i z humorem!
Jeśli macie chwilkę czasu, zatrzymajcie się, siądźcie wygodnie i… przeczytajcie!
- Halina Osóbka-Wężyk

ANNA ZAKRZEWSKA
Wiersze
"Ballada o przybyszu", "SOS", "Tej wiosny", "Zanik"
BALLADA O PRZYBYSZU
- na melodię „Ballady o Wiśniewskiej”
Z pewnej krainy o krzywym dachu
przybył dusiołek w koronie
wszystkim wygrażał że świat przetrzebi
i sam zasiądzie na tronie.
Czmychnęli ludzie w chat swych zacisze
zwierz wyszedł zwiedzać ulice
bał się go burmistrz sędzia i strażak
ksiądz lekarz i nierządnice.
Sędzia zakazał zebrań i bibek
burmistrz sam został jak kołek
- Myć ręce! krzyknął lekarz i pobladł
gdy w jego oknie siadł dusiołek.
A ludek w chacie wódkę popijał
zajadał pizzę i zrazy
kogo popadło po mordzie bijał
dość miał tej obcej zarazy.
- Ludzie! Dusiołek skrył się w lecznicy
nic wam nie zrobi wy głupi
nie siedźta w domu, bo przyjdzie Niemiec
i wszystko w sklepach wykupi.
Krzyknął ktoś głośno czy może raczej
pantoflem poczta nadana
ciżba do sklepów wali szalona
w kolejce stoi od rana.
Dusiołek tylko czekał okazji
wziął rozbieg spory na metry dwa
i bez maseczki nurkuje w tłumie
rozdając skrycie swe DNA
SOS
Nieskończoność wszechświata
jak droga donikąd
na której wszystko może się zdarzyć
najbardziej fantastyczne urojenia
obsiadły planety
nawet Wielki Konstruktor
i Mały Książę błądzą dalej
dlatego gdy rozpada się
twój prywatny mikrokosmos
w spadającej gwieździe
szukasz nadziei
w lęku egzystencjalnym
przyswajasz porządek metafizyczny
drży twoja mała stabilizacja
coraz bardziej jałowa Ziemia
a w eter ciągle nadajesz SOS
TEJ WIOSNY
Stężenie strachu
rozrzedza troposfera
maski na niepokój duszy
odbierają ciepły powiew
radosnych treli
monotonia wypełnia
zbiorniki cierpliwości
wizualizacja życia
pokonuje dystans
pierwiosnki i żuczki
mają się dobrze
tylko w twoich oczach
matowieje zieleń
ZANIK
Cierpię na zanik radości
charakterystyczne symptomy
ujawniły się mdłościami
na widok masek jeszcze
niezakontraktowanych
opadanie kącików ust
nie wytrzymuje wymuszenia
przyklejony uśmiech
odpada
w dobie parodii bez ryzyka
śmiejemy się
z samych siebie
limit uśmiechów losu
na wyczerpaniu
a kas zapomogowo – pożyczkowych
nikt nie otwiera
wystarczyć musi
samopomoc i leczenie chałupnicze
dlatego uśmiech w pigułce
na wagę złota

MARIA WRZESZCZEWICZ
Wiersze
"Podczas kwarantanny", "Aby", "Rozmowy druhen o wirusie", "Wirus!, Wirus!"
Podczas kwarantanny
Dzyń! . . .Dzyń!. . .” poczta!. . . mam dwa listy”
Wpuszczam – odruch oczywisty.
Czymś mi prysnął prosto w oczy. . .
Dobrze, że Tofik wyskoczył –
Szczeknął, wystrzępił nogawkę,
Aż upuścił zbir pryskawkę.
A ja mu kolanem „między” –
Zawył. . . z bólu przygryzł język.
Pies mu jeszcze szarpnął zadek.
Zamiast „fantów” – miał wypadek.
Wybiegł z klatki z wielkim szokiem,
W jednej chwili był za blokiem
Bez biżuterii, pieniędzy.
Może WIRUS go dopędził. . .
Bo ja choć się czuję zdrowo,
Kwarantannę mam służbową –
Okazać się zawsze może,
Że JEST wirus – NIE DAJ BOŻE.
Nie życzę sobie, ni jemu
Takiego ze zdrowiem problemu.
- maj 2020
ABY...
Tak bym chciała, a marzę nie skrycie
Aby wrócił dzień taki wesoły
Aby pracę odzyskali rodzice
A ich dzieci znów poszły do szkoły
By na studia studenci wrócili
By sprzedawcy wyjrzeli zza szyby
Byśmy z twarzy maseczki zrzucili
Cóż? . . . to wszystko stało by się gdyby. . .
Gdyby wreszcie WIRUS wyhamował
I KORONA mu spadła skażona
Aby żyć dał bez trwogi od nowa
Że spustoszeń nam już nie dokona
To, co teraz na świecie się dzieje
Tak ogromnie stresuje i smuci
Ale ja mam niezłomną nadzieję
Że co było „przed” prędko wróci
Do teatrów – że powrócą aktorzy
Będą znowu spektakle grali
Samoloty wzlecą do przestworzy
Statki w morzu popłyną po fali
Że fabryki swe bramy otworzą
I pracownik przy warsztacie stanie
Że ten wirus – z pomocą Bożą –
Nas zakażać nareszcie przestanie.
– maj 2020r.
Rozmowy druhen o wirusie.
. . . Czuwaj! Druhno seniorko, czy zdążasz na zbiórkę?
. . . Nie – do apteki po niezbędne leki,
Medykamentów chcę zrobić zapasy,
By ich nie brakło w wirusowe czasy.
Przez okrutnego wirusakoronę
W Kręgu Szarych Szeregów zbiórki zawieszone
. . . My starzy wiekiem w grupie ryzyka,
Choć nie oszczędza dziecka, czy młodzika.
. . . Wirus – wróg podstępny, niezmiernie nachalny,
Zagrażający, chociaż niewidzialny.
Dotknął na świecie już miliony ludzi.
. . . jakże tę jego potworność ostudzić?
Co można zrobić, by nie być skażonym?
. . . Tu nie pomogłyby i BATALIONY,
Nie da nic dywersja, koktajl Mołotowa,
Na nic każda wersja – wirus się uchowa.
. . . lecz miejmy nadzieję korona mu spadnie,
bo go niebawem szczepionka dopadnie.
. . . Ale nim się to stanie, czuwaj Harcmistrzyni,
by ci koronawirus krzywdy nie uczynił.
Jak mówią nakazy trzeba chodzić w masce,
dopóki jesteśmy na wirusa łasce.
no i dłonie chronić wciąż rękawiczkami,
zachowywać dystans między rozmówcami.
. . . Niechaj te zabiegi choć trochę pomogą,
by nas wirus ominął – szedł bezludną drogą.
. . . Kończmy rozważania – bezsens temat drążyć –
muszę do apteki przed dwunastą zdążyć.
- kwiecień 2020r.
Wirus!...Wirus!
Wirus! Wirus! – w Chinach wyrósł,
Świat przemierzył i uderzył
w Polskę –
w Ziemię Świętokrzyską
i w „Miasto Na Szlaku” Skarżysko.
Wzniecił w Skarżyszczanach trwogę.
Do Urzędów zamknął drogę.
Powyganiał ludzi z pracy,
to jak mają żyć bez płacy?
Zamknął też szkoły przed dziatwą,
więc naukę ma niełatwą –
lekcje w domu przez video –
koronawirusa dzieło.
Zamknął żłobki i przedszkola.
pacjentom w Przychodniach rzekł – hola!!!
Przez telefon lecz się człeku
bez różnicy co do wieku:
senior, młodzian, czy dziecina.
Broni iść na film do kina.
Nie wpuszcza też przed OŁTARZE.
W maskach wszystkim chodzić każe.
Zamknął bary, targowiska.
Dłonie w rękawiczki wciska.
Tworzy wciąż ograniczenia,
trudno wszystkie tu wymieniać.
Jak się przed wirusem bronić?
ze Skarżyska jak wygonić?
Na kolanach modły wznoszę
Ostrobramską Matkę proszę –
Wspomóż nas Patronko miasta
Powiedz wirusowi basta!
- maj 2020r.

MAŁGORZATA BIELA
Wiersz
"Więc wiosna?", "Czas kwarantanny"
WIĘC WIOSNA?
Tam nad rzeką, niedaleko dwa gawrony się spotkały.
- Tego roku jakoś tak trochę zimno - jęknął mały.
- Wczoraj jeszcze śnieg był biały, a na trawie to mróz skrzył się.
- Będzie trwa, będę liście, ręczę za to osobiście!
- A ja mówię, że nie będzie. Jeszcze błoto w grudach wszędzie.
- Będzie wiosna, że ho-ho!
- Tego roku będzie kraksa, zima będzie trwać na maksa.
Tak ze sobą się spierały. Jeden duży drugi mały.
Myślę sobie już zgorzkniała. Czyżby o nas zapomniała?
Słońce blade jakoś tak. Czyżby rację miał ten ptak?
Siedzę sobie pod pierzyną, czekam aż przymrozki miną.
Przez okienko patrzę w dal. W sercu mam tęsknotę, żal...
Jestem już zmęczona tak i na sygnał czekam, znak.
Nagle widzę z ranną rosą - Kogóż to anieli niosą?
Pani przyszła, idzie boso.
Zmoczyła nogi nad stawem i ożywiła trawę.
Stąpała tak powolutku, że ho!
szukała tam niezabudków? - No, no.
Porozchylała podbiały, aż drzewa się uśmiechały.
Ubrana jak w imieniny strącała pyłki z leszczyny.
Więc wiosna? No kto to, no kto?
A cisza taka wokoło, a ziemia tak pachnie, że ho!
Że w nosie zakręci, że nogi zaplącze...
Więc będą motylki na łące? Rozwiną skrzydła biedronki?
I boćki się rozklekoczą. I żaby się rozrechoczą.
I będzie radośnie, że ho!
CZAS KWARANTANNY
Szanowne Panie! Drodzy Panowie!
Toast wypijmy za nasze zdrowie.
Wypijmy toast może ostatni.
Niedozwolony jest uścisk bratni.
Pomyśl więc szybko i bez zwątpienia
zaszalej bez ograniczenia.
W masce na twarzy, w myśli galopie
do dzieła, jeśli jesteś po "kopie".
Najpierw przyjaciół mile wspomnij,
rodzinę pozdrów, nie zapomnij!
Czasu niewiele ci zostało
te dwa tygodnie to jest za mało.
Bliskie stosunki to przeżytek
lecz są sposoby znakomite.
Zrób to dostojnie, prosto i pięknie.
Niechaj radości balon pęknie!
Miej nowe hasło, myśl przewodnią.
Ta romantyczność już niemodna.
Za nic się nie smuć ani minuty.
Włączaj komputer! Idź na skróty!
A po intymnej przez ekran sekcji
nie trzeba robić dezynfekcji...
A jaki spokój! Nie będzie wpadki.
Kasa zostanie, więc tnij wydatki!
Panie nie musza iść do fryzjera,
mogą perukę założyć teraz.
Makijaż zrobić tymczasowy
i wizerunek już gotowy.
Zapasy tłuszczu schować w falbanki
jak to robiły kiedyś branki.
Że już za późno? Nic się nie stanie
Ważne by widok był na ekranie.
Odstawić leki i suplementy
to są wymysły i wykręty.
Bo teraz trzeba żyć na nowo.
Zamiast obiadu, barszczu, krupniku
odmienny zestaw zjeść przy stoliku.
Pizzę zamówić w swoim imieniu
i zjeść ją cicho w odosobnieniu.
Trzeba się zmieniać nieustannie
kiedy się jest na kwarantannie.
Więc zapamiętaj, hasło "Covid"
i twoja buzia już się różowi.
O swych przygodach nie mów nikomu.
Pozostań w domu! Zostań w domu!

MARIAN FRĄK
Wiersze "***" i "Maj"
W cieniu koronawirusa - epidemia satyrycznie
***
Wiosna przyszła
i powróciły
bociany
spojrzała w twarz epidemii
i jakoś nie ma odwagi
wybuchnąć
całą sobą
jedynie brzozy nieśmiało
zielenią się
nadzieją
MAJ
bzy
w moim ogrodzie
nie znają
pojęcia epidemii
zniewalają
zapachem
po ulice
aż
chce się
żyć
KORONA-WIRUS
Z badań wynika,
ze już wkrótce
da się utopić
go w wódce.
NA REKLAMĘ
Epidemia szaleje,
zewsząd biją dzwony
-a tu najważniejsze
by „Lech” był schłodzony?
DEZYNFEKCJA
Choćby człek nie chciał
sytuacja zmusza
walnąć kielicha
na korona-wirusa.
TRUDNO WYTRZYMAĆ
Gdy wygaszą epidemię,
to ja chyba żonę zmienię.
NA BUDŻET
Budżet się równoważył,
korona-wirus przeważył…
BEZ ZMIAN
I w epidemicznym stanie
pije „małpkę” na śniadanie.
NA LUDOWO
Wirus szaleje,
strach powstał w chałupach…
Dobrze, ze jeszcze
nie szaleje d… .

ELŻBIETA JACH
"KWARANTANNKI"
KWARANTANNKI
Chociaż siedzieć w domu muszę,
dobrze, że nie z koronowirusem!
Chociaż zamknięta,
ale ponętna...
Chociaż przyszła wiosna,
tom nieradosna.
Chociaż samotność bardzo mi doskwiera,
myślę, że „obcy” minie, jak kiedyś cholera!
Chociaż nigdy nie byłam pod kluczem
– na starość się tego uczę...
Chociaż nikt go nie widział na swe własne oczy,
wszyscy się go boją, choć ponoć – uroczy!
Chociaż siedzę w domu i boczki mi rosną,
to bardzo się cieszę wirtualną wiosną.
Chociaż swoje kąty dobrze znam,
to z nudów zaglądam to tu, to tam.
Chociaż zaraza się szerzy,
nikt w jej zwycięstwo nie wierzy.
Chociaż wiosna, wkoło smutno.
Świat zarazę ma okrutną.
Chociaż wiosna w sukienki się stroi,
nie wychodźcie z domu, bo tam Wirus stoi!
Chociaż, żeby koło Wielkanocy,
Wirus – Świrus zamknął oczy!
Chociaż wszystko jest nie tak,
nie rozpaczaj, ale walcz!
Chociaż nie lubisz być uziemiony -
możesz się bracie ustrzec „korony”!
Chociaż cudzego nie pożądam,
chętnie wezmę, co mi rząd da.
Chociaż ciągnie mnie do ludzi,
wirus me zapędy studzi.
Chociaż w chacie troski wielkie,
czas umilam grą...w butelkę.
Chociaż mówią żem gościnna,
dla wirusa jestem – inna...
Chociaż zaraza panoszy się wszędzie,
siedź w domu, myj ręce, a dobrze będzie.
Chociaż poszłoby się w miasto,
życie miłe - powiem jasno.
Chociaż zamknięcie ma wiele wad,
to dzięki niemu odżyje świat.
Choć byłam zawsze kurą domową,
teraz mam dosyć, daję wam słowo.
Chociaż na dworze słonko ładnie świeci,
nie wychodzę z domu i nie wpuszczam dzieci.

DANUTA SKALSKA
Wiersz
"To się dzieje naprawdę…"
To się dzieje naprawdę…
To się dzieje naprawdę, czy to koszmar senny…
Należałoby to przespać, ale tak się nie da.
Rytuał przyjmowania leków i pokarmów
krzyczy o swoje prawa, w lodówce pustostan.
Nie zrobiłam zapasów, no i bardzo dobrze.
Rozsądni kraczą: „Kosmiczne rezerwy
zeżrą robaki, ziemia je pochłonie.”
Złowróżbne prognozy dla seniorów i diabetyków,
czyli najczęściej tych i tych w jednej osobie.
Gdy patrzę w oczy bezdusznej metryce,
słowo „seniorka” brzmi mi nieprzyjaźnie,
jak moherowy beret, matrona czy piękna Mary z domu starców.
Na dzień dzisiejszy nie chcę mieć z tym nic wspólnego.
Mentalnie mam trzydzieści lat i tak trzymać.
Pobratymcy, ogarnijmy się, bo stygmaty
obsiądą nas hurmem jak żałobne kruki.
Mam pomysł, jak unormalnić ten czas spod znaku śmierci.
Zaraz się wystroję dla ptaków i kotów
i na pohybel wyszczekanym mediom,
pójdę do apteki po środki upiększające.

MICHAŁ KOJARA
Fraszki
"Ozdrowieniec" i "Osaczony"
OZDROWIENIEC
Wyleczyli go z korona-wirusa,
teraz cierpi z powodu platfusa.
OSACZONY
Gdzie w kawalerkę nie ruszę
dziewczyny z korona-wirusem

BOŻENNA KIEŁKIEWICZ
Wiersze
"***", "Zauroczenie", "Król", "Plotkarki"
***
Dość mam balkonu, wychodzę z domu.
Maska na twarz,
okular zasłania brwi,
przestrzegam zasad,
łokciem otwieram drzwi.
Maj hojnie kwieciem obdarował,
powietrze pełne zapachów wiosny
Biel na drzewach,
złoto na zieleni.
Oddech przyspiesza,
maska paruje,
drucik w nos gniecie,
okular mgłą zaszedł,
już nic nie czuję.
Wytężam wzrok, bo krótki.
Uwaga !! On !!
łukiem szerokim minąć muszę .
Człowiek, człowiekowi - wirusem.
Schodzę ze ścieżki,
szuram po trawie,
pieski tu były,
to, co zrobiły,
Pańcie zostawiły.
But mi się ślizga
i jest nieciekawie
kolano w lepkim ląduje w trawie.
A wiatr pędzi dmuchawce
białe pięciopalczaste latawce.
Hura !! po trzy kroć hura!!
Do nieba leci C-19
i nasza kultura.
Głos z megafonu.
Zostań w domu!
Zostań w domu!!
Zauroczenie
W parku ją ujrzałem.
Co za wdzięk, styl,
a jakie nogi!..
i ten śmiech radosny,
była, jak powiew wiosny.
Już, Kupidyn łuk napinał..
Ona maseczkę zdjęła...
I miłość prysnęła.
KRÓL
Potężny król
mniejszy niż łza,
urządził bal.
Bal światowy, karnawałowy.
Maseczek bal.
Ziemia się kręci,
strach wiruje.
Karnawał trwa.
Komu koronę?
Król podaruje!
PLOTKARKI
Patrz.....
To nasz sąsiad,
rozpoznaję po koszuli.
Ta, do niego przytulona,
żona, czy nie żona?...
- nie poznajesz po maseczce?